W swoim życiu miałem także taki epizod, gdy na życie zarabiałem rozwożąc paczki po stolicy naszego kraju. Praca jako kurier rowerowy była wówczas całkiem intratnym zajęciem. Były to same początki tego zawodu w Warszawie. Kurierów było mało, a stawki za dostarczenie przesyłki bardzo przyzwoite.
Na czas tejże pracy przesiadłem się z mojego ukochanego Gianta na rower o ostrym kole. Złożenie optymalnego sprzętu kosztowało mnie niewiele. Specyfiką tego typu roweru jest brak piasta – nie ma wolnego biegu, kolo jest zespolone łańcuchem z korbą. W praktyce oznacza to brak możliwości przestania pedałowania. Dzięki takiej konstrukcji rower ten osiąga duże prędkości więc jest idealny do rozwożenia paczek. Oczywiście by dodatkowo zwiększyć wydajność jazdy mój rower posiadał także system SPD.
Praca kuriera rowerowego nie należy do najłatwiejszych. Codziennie zmagasz się z szeregiem przeciwności, wiatrem, temperaturą czy własnymi słabościami. Pracowałem w tym zawodzie 3 lata poczynając od 2000 r. Kuriery rowerowi w Warszawie była to wówczas nowa i bardzo elitarna grupa zawodowa. Zwłaszcza jesienią i w zimie, gdy po stolicy śmigali z paczkami nieliczni, moje miesięczne zarobki sięgały nawet 6 tyś. zł. Po trzech latach codziennych wojaży po Warszawie, postanowiłem wrócić do mojej pierwszej miłości czyli MTB. Dziś firm oferujących rowerowe usługi kurierskie jest wiele, zarobki spadły diametralnie, a ja już chyba jestem za stary na tego typu pracę. 😉