Czerwiec za pasem, lato zbliża się wielkimi krokami. Przypadkiem w gazecie natknąłem się „rozkład jazdy” tegorocznego festiwalu Open’er. Po zapoznaniu się z nim, dopadły mnie dwie refleksje. Primo: chyba jestem już stary bo z wszystkich zespół znam tylko jeden. Secundo: chyba nie jestem aż tak stary bo rozważam udział w tegorocznej edycji właśnie ze względu na ten jeden zespół. Oczywiście wyjazd byłby rowerowy, tak jak w 2005 r., gdy na open’er przybyłem na dwóch kółkach i szalałem całe 3 dni.. To były czasy….
Zaczniemy od początku w 2005 r. na festiwalu Open Air występowali Snoop Dogg, Faithless, Lauryn Hill, Slim, Underworld, The White Stripes i Fatboy. Obsada mocna i szacowna. Zorganizowałem wówczas fanów tychże zespołów i jednocześnie miłośników rowerów. Z Warszawy do Gdańska dojechaliśmy w cztery dni, oddając się po drodze nie małym rozrywkom dodatkowym. Młodość ma swoje prawa ;). Trzy festiwalowe dni wspominam bardzo naprawdę mile. Zaskoczyło mnie na tym festiwalu nagłośnienie. Wszyscy artyści byli idealnie zestrojeni, a z głośników wydobywała się najwyższa jakość brzmień. To była uczta dla uszu.
Zespół Red Hot Chili Peppers jest kwintesencją mojej młodości. Under the bridge czy Blood sugar Sex Magik słuchałem kiedyś na okrągło. Nic więc dziwnego, że gdy w 2007 r. Red Hot’ci wystąpili na Stadionie Śląskim, również i w tym koncercie wziąłem udział. I tutaj moje rozczarowanie było przeogromne. Jakoś dźwięku fatalna. Nie można było rozróżnić melodii czy akordów, a co dopiero słów. Masakra. W tym roku na Open’er Festival jako gwiazda jednego z dni zgra Red Hot Chili Peppers. Czas zaplanować wyprawę, oczywiście rowerem, i skrzyknąć ekipę. Możecie liczyć na relację. 😉