Jak wspomniałem od zawsze lubiłem dobrą zabawę. Szczytem mej kreatywności w tym temacie były czasu mego dzieciństwa i młodości. Siermiężność czasów PRL sprawiła, że jako dzieci czy nastolatki, potrafiliśmy bawić się wszystkim. Jedną z zabaw, którą wspominam z rozrzewnieniem jest konstrukcja i odpalanie rakiet z zapałek.
UWAGA!
Ktokolwiek czyta ten tekst, proszę zachować szczególną ostrożność. Zabawy z zapałkami to nie przelewki. Jeśli jesteś dzieckiem, wykonaj i odpal rakietę tylko i wyłącznie pod kontrolą osoby dorosłej. Młodzież upraszam o zachowanie wszelkiej rozwagi, rozsądku i ostrożności. Przede wszystkim o zabawę rakietami na zewnątrz, z dala od miejsc i przedmiotów łatwopalnych! Myślcie to nie boli. 😉
Zawsze fascynował mnie ogień. Moje pirotechniczne ciągoty sprawiły, że metodą prób i błędów, zbudowałem mini rakietę, którą z czasem stale udoskonalałem. Skupię się jednak w tym poście na projekcie podstawowym. Do zbudowania rakiety potrzebujemy zapałki i folie aluminiową. Przydadzą się też nakrętki na śrubki. Nakrętki nawleczone na zapałkę i obklejone folią aluminiową stworzą makietę rakiety. Po wymodelowaniu kształtu, usuwamy zapałkę z nakrętkami i w jej miejsce wsypujemy odcięcie główki zapałek. Zalepiamy folią wylot. Ze spinacza do papieru wykonujemy wyrzutnię. Następnie, odgrzewamy (nie podpalamy!) ogniem naszą rakietę do momentu jej wystrzelenia.
BUUUM i gotowe!
Rakiety z zapałek to naprawdę świetna zabawka. Polecam.